B!og, czyli Niecodziennik — słów i obrazków co nieco, od czasu do czasu.
Wszelkie zamieszczone na b!ogu materiały mają oparcie w faktach udostępnionych publicznie, a ich przywołanie oraz przedstawienie — zarówno wizualne jak i treściowe — może być rozumiane wyłącznie jako stwierdzenie ocenne i stanowi wyrażenie osobistej opinii. Treści publikowane są w ramach konstytucyjnego prawa do wolności wyrażania swoich poglądów (Art. 54 Konstytucji RP).
Wiara rodzi się ze słyszenia…
Tak — wiara rodzi się ze słyszenia, a nie tylko ze słuchania. Bo słuchać to jednak nie to samo, co usłyszeć. Podobnie jak patrzeć to nie to samo, co widzieć i zobaczyć. Wydawałoby się, że we wszechogarniającym nas potopie płynnej nowoczesności projekty sięgające do korzeni europejskiej kultury duchowej, a w szczególności do ponadczasowej tradycji opartej na wierze, nie mają szans powodzenia. A jednak.
Przyznaję, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego przez ostatnie lata nie trafiłem w sieci na informację o projekcie przygotowywanym od… 2015 roku. Na tzw. „jedynkach” głównych portali informacyjnych pojawiają się niekiedy zupełnie błahe wiadomości, a fakt przygotowywania produkcji o takiej skali (o temacie nie wspominając) nie pojawił się u mnie ani razu. A jeśli nawet się pojawił to był na tyle słaby komunikacyjnie, że najwyraźniej dał się przeoczyć, choć za obszar sieciowy projektu odpowiedzialny był specjalista od mediów elektronicznych. Jedynym wytłumaczeniem pozostaje zatem stare powiedzenie — diabeł ogonem nakrył.
BIBLIA AUDIO Superprodukcja to autorski pomysł Krzysztofa Czeczota (OSORNO) i Macieja Budzicha (mediafun), zrealizowany dzięki finansowaniu społecznościowemu i wsparciu instytucji publicznych oraz przy współudziale nie tylko znanych głosów z aktorskiej „plejady gwiazd”, ale także „zwykłych” ludzi. Autorzy piszą:
Biblia Audio — Stary i Nowy Testament. Ponad 113 godzin audio. Dokładnie 480 głosów. Blisko 7 Gb danych MP3. Największe słuchowisko radiowe w Europie. Słuchowisko, w którym aktorzy grają poszczególne role, a wszystko zanurzone jest w nowoczesnej ścieżce dźwiękowej. Stworzyliśmy „film bez obrazu” — niech Twoja wyobraźnia wyświetli Ci Twój własny film.
Nie będę tu szerzej opisywać projektu — zapraszam do osobistych odwiedzin strony bibliaaudio.pl. Warto.
A teraz tzw. „konkret” — portal udostępnia GRATIS(!) wszystkie księgi w formacie mp3. Jeśli ktoś zechce kupić całość zapisu słuchowiska w formie wydawnictwa, utrwalonego na CD lub pendrive, a nawet na tzw. „winylu” — może to zrobić, wspierając finansowo działania autorów. Po przesłuchaniu paru ulubionych ksiąg — Koheleta, Mądrości oraz Pieśni nad pieśniami — naprawdę jestem pod wrażeniem. Zarówno skala projektu, jak i jego realizacja zasługuje na uznanie. Chylę czoła.
Nie byłbym jednak sobą, gdyby moje ucho nie wychwyciło także paru słów brzmiących „obco”, o niejako „ponowoczesnym” wydźwięku — oczywiście w moim subiektywnym odczuciu — zamieszczonych w podsumowaniu projektu (Biblia Audio Tribute):**
W naszej produkcji najgłośniej brzmią: miłość, szacunek, otwartość i tolerancja, a także ogromna wiara w siłę humanizmu. […]
Miłość, szacunek, otwartość i tolerancja… — to taka zbitka słowna bardzo „na czasie”. Gdybym był złośliwy — czytaj: wcielił się w adwokata diabła — to powiedziałbym, że do pełni humanistycznej wymowy opisu dzieła zabrakło jeszcze słowa «demokracja». Gdybym był bardzo złośliwy to dodałbym, że brak słowa «konstytucja». Może by temat „sprzedał się” w mediach przez te 3 lata lepiej i wskoczył na medialne jedynki?
Rozumiem, że zapewne w dobrej intencji odwołano się — w tzw. «duchu humanizmu» — do wartości „powszechnie” uznawanych za ważne dla współczesnego człowieka. Problem jednak w tym, że jeśli źródłem „wiary” w te wartości ma być «humanizm» to historia uczy, iż wcześniej, czy później stają się one antywartościami, bo ogranicza je miara ludzka. «Wiara w humanizm» to naprawdę zupełnie inna „ewangelia” — nowina dobra inaczej. Jej źródłem jest postoświeceniowa filozofia i scjentystyczna spuścizna „oświeconej Europy”, która konsekwentnie budowała postawy aksjologiczne w oderwaniu nie tylko od chrześcijaństwa, ale od wiary i Boga. Mówiąc w skrócie — wiara w humanizm to wiara w człowieka, który zajął miejsce Boga. Józef Maria Bocheński OP uznał «humanizm» za jeden ze 100 zabobonów współczesności.**
Jeśli bowiem wsłuchać się / wczytać w Biblię — a szczególnie w Stary Testament — to często nie znajdziemy tam przecież przykładów miłości, ani szacunku, ani też otwartości, o tolerancji nie wspominając. Czytając / słuchając Biblii wyrywkowo lub pod kątem „humanistycznych wartości” nie zrozumiemy jej prawdziwego przesłania. Biblia nie jest wyłącznie kroniką historyczną lub skarbcem tradycji kulturowych, zabytkiem kultury piśmienniczej, czy też nawet traktatem aksjologicznym. Nie jest też, wbrew pozorom, wyłącznie jedną z wielu „Świętych Ksiąg”, obecnych w historii ludzkiej cywilizacji, ani też „humanistycznym” przesłaniem dla współczesności.
Próba pojęcia istoty przekazu Biblii wymaga rozumienia jej jako Żywe Słowa Boga, skierowane do człowieka poszukującego prawdy o sobie. Słowo to trzeba — mówiąc księgą Ezechiela — zjeść w całości. Jedynie „pochłonięcie” jej od początku do końca może dać wyjaśnienie pełnego sensu treści. Biblia nie jest jednak Księgą słowa ludzkiego, ale Słowa Boga. Dlatego niejako w pewnej sprzeczności z takim rozumieniem stoją kolejne słowa producentów:
Produkcję Biblii Audio zaczęliśmy od hasła „Usłysz czego nie przeczytasz”. Dziś, kiedy po 3 latach zakończyliśmy realizację naszego słuchowiska wiemy już jak rozwinąć to zdanie — myśl, która sprawiła żę wyruszyliśmy z Wami i dzięki Wam w tę niezwykłą podróż: „Usłysz, czego nie przeczytasz — usłysz siebie”.
«Usłysz siebie» — rozumiem, że marketingowe przyzwyczajenie narzuca stosowanie prosprzedażowych „zaklęć” (patrz: samorozwój itp.). Problem jednak w tym, że Biblia nie jest produktem czysto handlowym. O ile Biblia jako książka, czy też wydawnictwo audiowizualne może podlegać prawom handlowym to jednak wydaje się, że pewnym dysonansem jest używanie „na żywca” narzędzi stricte sprzedażowych do jej promowania.
Siłą „sprzedażową” Biblii jest wyłącznie moc Słowa Boga. Św. Augustyn pisał, że Ewangelia działa mocą Bożej atrakcji, ale ta Boża atrakcja zawsze posługuje się ludźmi. Dlatego jak najbardziej można jej odczytanie / odsłuchanie ubrać w artystyczne wykonanie — jakim niewątpliwie słuchowisko jest — by „ludzką” oprawą wzmocnić jej działanie lub poszerzyć krąg odbiorców.
Jednak słuchanie biblijnego słowa nie ma prowadzić do „usłyszenia siebie”. Biblijne Szema to wezwanie do usłyszenia Boga. I nie jest to niekiedy zwykły zapis lub dźwięk słowa. Bywa, że jest to słowo wcielone w fakty, sytuacje albo nawet ludzi. W prawdziwym słowie Bóg mówi to, co On chce abyśmy usłyszeli. I niekoniecznie jest to słowo, które my chcielibyśmy usłyszeć. Przychodzące od Niego Słowo często jest przeciw nam. Zaburza naszą codzienność, wywraca ją i przeoruje do głębi. I to właśnie oznacza, że jest prawdziwe. Niekiedy sprowadza nas aż do piachu — po to, abyśmy na nowo ożyli.
Dowodem na żywą do bólu obecność Słowa może być tekst Psalmu 61 czytany przez wracającego do życia po udarze Krzysztofa Globisza. Powiem, że ze wszystkich wykonań — brzmiąc głosem robaka w prochu — przemawia najbardziej przejmująco i prawdziwie w swej po ludzku „ułomnej” wymowie. I niech to będzie najlepszą zachętą do usłyszenia Słowa Boga Żywego w Biblii Audio.****
|
|